wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział 18


- Chłopaki, szybko! – donośny krzyk Ann dobiegł do uszu Luke’a, kiedy ten siedział oparty o mur i prowadził dyskusję na temat samochodów z Calumem i Michealem, popijając w tym samym czasie piwo, które Hood przyniósł ze sobą w plecaku – Szybko! – dziewczyna ponownie wrzasnęła, gestem dłoni pokazując chłopakom, by jak najszybciej do niej podeszli.
Nie chcąc dłużej zwlekać, Luke podniósł się jako pierwszy i podszedł do Ann, która w tamtej chwili z zapartym tchem obserwowała to, co działo się na głównej scenie rozstawionej na Times Square, oraz wychylała się tak bardzo, że Hemmings zaczął się obawiać, iż dziewczyna za chwilę może wypaść. Zastanawiał się, gdzie nagle podział się jej lęk wysokości, który miała jeszcze kilka godzin wcześniej, kiedy wchodzili na dach budynku.
- Co się stało? – spytał, stając tuż obok niej i wychylając się, chcąc dowiedzieć się, kto miał za chwilę dać występ przed kilkuset tysięczną publicznością zgromadzoną na placu.
- To One Direction! – rozentuzjazmowana Ann krzyknęła tak głośno, że usłyszeć mogła ją co najmniej połowa mieszkańców Nowego Jorku.
Luke’a i chłopaków naprawdę rozbawiła ta sytuacja, ponieważ dziewczyna pomimo ukończonych już kilka miesięcy wcześniej dziewiętnastu lat, wciąż zachowywała się jak trzynastolatka, mdlejąca na widok kilku sławnych chłopaków z boybandu. Być może działo się tak, gdyż Ann po wypadku zapomniała kilka ostatnich lat i wciąż czuła się jak niedojrzała nastolatka.
- Zayn jest moim ulubieńcem! – powiedział Michael, szturchając łokciem Ann.
Dziewczyna przewróciła jedynie oczami słysząc jego słowa, które chłopak wypowiadał w żartach.
- A moim Niall – dodał Calum, śmiejąc się przy tym. – Luke, a ty kogo lubisz najbardziej? – spytał, nie mogąc powstrzymać ogarniającego go rozbawienia.
- Hmm, pomyślmy – Hemmings zaczął udawać, że się zastanawia. – Harry, zdecydowanie – powiedział, robiąc poważną minę, co było dla niego nie lada wyzwaniem, gdyż z trudem udało mu się nie wybuchnąć śmiechem.
- Ha ha, bardzo śmieszne – odezwała się w końcu Ann, ignorując wcześniejsze żarty chłopaków.
Dziewczyna przeniosła swój wzrok na scenę, gdzie piątka chłopaków właśnie się znajdowała i rozpoczynała swój występ.
- Muszę kiedyś iść na ich koncert – powiedziała rozmarzona, obserwując z fascynacją jak One Direction śpiewają jeden ze swoich największych hitów.
- Byłaś na ich koncercie – odparł Luke.
- Co?! – krzyknęła, nie dowierzając. – Kiedy? Gdzie? Z kim?
- Dwa lata temu, Madison Square Garden, ze mną… - wyjaśnił, po czym posmutniał nieco, zdając sobie sprawę z tego, że Ann niestety o tym nie pamiętała.
Przypominał sobie ten dzień, tak jakby miał on miejsce miesiąc, może dwa wcześniej. Pamiętał jak na siedemnaste urodziny wręczył dziewczynie dwa bilety, gwarantujące miejsca pod samą sceną. Chcąc je kupić, musiał wziąć kilka dodatkowych zmian z sklepie. Kosztowały go setki dolarów, ale nigdy nie żałował,  że zapłacił aż tak dużo. Radość, którą wtedy zobaczył w oczach Ann była nie do opisania. Dziewczyna uroniła kilka łez ze szczęścia, po czym rzuciła mu się na szyję i nie wypuszczała z objęć przez następne kilkanaście minut, będąc wdzięczna za prezent, który otrzymała. A kiedy kilka tygodni później  poszli na koncert, Ann nie mogła uwierzyć, że to działo się naprawdę. Luke wciąż musiał zapewniać ją, że to nie sen i że jej marzenia właśnie się spełniają. Cieszył się, że to dzięki niemu jedno z jej największych, najbardziej pożądanych życzeń zostało zrealizowane. Pomimo tego, że sam nie przepadał za muzyką jaką wykonywali chłopcy z One Direction, poszedł na koncert, chcąc towarzyszyć ukochanej dziewczynie podczas jednego z najwspanialszych dni w jej życiu.
- Luke? – krzyknął Michael, szturchając Hemmingsa w ramię. – Słuchasz mnie?
Chłopak wzdrygnął się, po czym powrócił do rzeczywistości, zostawiając wspomnienia za sobą. Nie chciał by w dzień tak wyjątkowy jak Sylwester, było mu przykro z powodu przeszłości. Otrząsnął się, następnie przenosząc spojrzenie na swojego przyjaciela.
- Tak – skłamał, gdyż tak naprawdę nie miał pojęcia co działo się wokół niego przez ostatnie kilka lub może i kilkanaście minut. Zupełnie się wyłączył, pogrążając się we wspomnieniach sprzed kilku lat. Wspomnieniach, których ona nie pamiętała…
 - To co przed chwilą powiedziałem? – spytał Clifford, wiedząc, że Luke go nie słuchał.
- Nie wiem – Hemmings wzruszył ramionami, przenosząc wzrok na Ann, która wciąż stała i obserwowała występ na głównej scenie.
- Dzięki, uwielbiam być ignorowany – Michael udał obrażonego.
- Odpuść, Mike, nie mam siły na twoje głupoty – powiedział Luke.
- Jesteś po prostu przemiły, wiesz? Powinieneś dostać jakiś medal za bycie najmilszym człowiekiem roku – rzekł sarkastycznie Clifford.
- Dobra, co mówiłeś wcześniej? – Luke spytał w końcu, nie chcąc jeszcze bardziej wkurzać swojego przyjaciela.
- Skończyło się piwo – wyjaśnił.
- Już wszystko wypiliście, Jezu.
- Hemmings, sam wypiłeś połowę, więc nie denerwuj mnie, bo nie ręczę za siebie.
- Idziemy do tego sklepu niedaleko, idziesz z nami? – wtrącił się Calum, nie mogąc dłużej słuchać irytującej wymiany zdań pomiędzy Lukiem a Michaelem.
- Nie chce mi się – odpowiedział – Oglądam występ One Direction! – dodał, śmiejąc się, przez co został spiorunowany wzrokiem przez stojącą obok niego Ann.
- Jak chcesz, zaraz wracamy – powiedział Calum, po czym wraz z Cliffordem zeszli schodami w dół, udając się do niedużego sklepu, w którym można było kupić alkohol.
Na ustach Luke’a od razu pojawił się uśmiech. W duchu naprawdę się cieszył i był wdzięczny swoim przyjaciołom za przyprowadzenie go tutaj. Zastanawiał się, czy to wszystko aby na pewno nie było ustawione z góry. Myślał, czy ta historia z chorą babcią Ashtona to prawda czy nie. Może Irwin zrobił to specjalnie? Może wymyślił to wszystko, by pokazać mu, że wciąż zależy mu na ich przyjaźni i nie zamierza odebrać mu Ann? Luke nie wiedział tego, ale pewne przypuszczenia snuły się w jego umyśle. Czy Michael i Calum specjalnie zostawili go tutaj samego z nią, idąc do najbliższego sklepu po piwo? Nie był tego pewien, ale w głębi duszy był im naprawdę wdzięczny za ułatwienie mu zadania, polegającego na odzyskaniu Ann.
- Są niesamowici – brunetka rzekła, odsuwając się od muru, gdyż One Direction właśnie zakończyli swój występ – Nie podziękowałam Ci nawet, że zabrałeś mnie na ich koncert.  – powiedziała, zerkając na Luke’a.
- Nie ma sprawy, chciałem po prostu spełnić twoje marzenie – odparł, uśmiechając się ciepło w jej kierunku.
Dziewczyna od razu odwzajemniła ten miły gest.
- Szkoda, że tego nie pamiętam – jej mina nagle posmutniała, a ona sama przykucnęła, po czym usiadła i plecami oparła się o mur.
Luke od razu do niej dołączył, zajmując miejsce obok niej. Siedzieli tak blisko siebie, że ich ramiona się ze sobą stykały. Hemmings ponownie poczuł przyjemny dreszcz ogarniający jego ciało pod wpływem jej dotyku. Kochał to uczucie, którego ostatnimi czasy tak bardzo mu brakowało.
Siedzieli w ciszy przez kilka następnych minut, patrząc w niebo, które przykryte było chmurami, zwiastującymi opady. Dosłownie po chwili, pierwsze płatki śniegu zaczęły spadać z góry.
Ann zadrżała, pocierając o siebie dłonie, by wytworzyć choć trochę ciepła, po czym naciągnęła czapkę na uszy i mocniej zacisnęła owinięty wokół szyi szalik. Na dworze tego dnia było naprawdę zimno, a biorąc pod uwagę to, że przebywała na zewnątrz już od dobrych kilku godzin, zaczęła marznąć.
- Zimno ci? – Luke spytał z troską w głosie.
Brunetka skinęła jedynie głową.
- Chodź tu – powiedział, po czym jedną ręką przyciągnął ją do siebie tak, że dziewczyna oparła głowę na jego klatce piersiowej. Jego drugie ramię natomiast powędrowało na jej talię, delikatnie ją gładząc. Obejmował ją mocno, by choć trochę ją ogrzać. – Tak lepiej?
Ann ponownie przytaknęła, wtulając się w jego ciepły szalik.
- Ile minut zostało do północy? – spytała cicho.
Luke sięgnął po telefon spoczywający w kieszeni jego kurtki, po czym wyjął go i zerknął na wyświetlacz.
- Dwadzieścia jeden – odpowiedział, chowając urządzenie.
Milczenie ponownie nastało pomiędzy nimi, jednak nie przeszkadzało to żadnemu z nich. Oboje siedzieli spokojnie, obserwując padający śnieg.
- Przepraszam – Ann szepnęła, przerywając panującą wokół nich ciszę.
- Za co?
- Za to, że niczego nie pamiętam.
Luke przyciągnął ją mocniej do siebie, chcąc ją pocieszyć, gdyż nie chciał, by była smutna w tę wyjątkową dla nich wszystkich noc.  Pogładził lekko jej ramię, chcąc dodać jej jak najwięcej otuchy.
- Nie masz za co przepraszać, bo to moja wina, Ann – powiedział, spuszczając głowę. – Ale nie myślmy o tym w tej chwili, proszę.
- Lekarze mówią, że jeśli do tej pory moja pamięć nie wróciła, to szanse na to, że w przyszłości to nastąpi, są naprawdę nikłe. Tak właściwie to nie ma już żadnych szans. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jakie to okropne uczucie mieć w głowie pustkę i nie pamiętać tak wielu rzeczy.
- Jak wrócimy do domu, opowiem ci dosłownie wszystko co działo się przez ostatnie trzy lata, każdy najmniejszy szczegół, każdy detal, obiecuję, że niczego nie pominę i wtedy twoja pamięć nie będzie musiała wracać.
- Naprawdę?
- Tak.
- Dziękuję.
- Wszystko będzie dobrze, kochanie…
Ostatnie słowo wyszło z jego ust z naprawdę ogromnym trudem. Wahał się czy je wypowiedzieć czy nie. W końcu jednak podjął decyzję i powiedział je na głos. Ciekawiło go jaka będzie jej reakcja, jednak ona nie dała po sobie poznać zupełnie niczego. Nic nie powiedziała, nie poruszyła się, jej oddech wciąż miał to samo, równe tempo. Może tego nie usłyszała?
- Nowa dostawa piwa! – nagle rozległ się krzyk Caluma, który już po chwili wraz z Michaelem znalazł się na dachu budynku, trzymając w ręku dużą torbę wypełnioną szklanymi butelkami.
- Co tak długo? – Ann zerwała się, wyswobadzając się z objęć Luke’a i stając na równe nogi. – Zaraz północ!
- Kolejka była ogromna – Hood wyjaśnił. – Kto by pomyślał, że o tej godzinie tylu ludziom akurat zabraknie alkoholu.
- Jeśli inni piją tyle co Hemmings… - Mike zażartował.
- Nawet nie zaczynaj – Luke zmierzył go groźnym spojrzeniem.
- Ile jeszcze minut? – spytał Clifford, zmieniając temat, wychylając się zza murku i spoglądając w dół, gdzie wśród ogromnego tłumu zaczęło tworzyć się poruszenie. Wszyscy z niecierpliwością wyczekiwali nadejścia nowego roku.
- Pięć – Luke mu odpowiedział.
Calum wyjął z torebki piwa, po czym każdemu oprócz Ann wręczył jedną butelkę. Dziewczyna nie chciała pić, gdyż było jej naprawdę zimno, dlatego też odmówiła. Stała oparta o murek i obserwowała scenę, na której aktualnie nie występował żaden znany jej artysta.
Północ zbliżała się coraz większymi krokami i już po chwili wszyscy zaczęli odliczać ostatnie dziesięć sekund przed wybiciem godziny dwunastej. Zrobiło się niesamowicie głośno.
Pięć.
Cztery.
Trzy.
Dwa.
Jeden.
Zero.
Po chwili wszędzie rozległy się krzyki i wiwatowania zebranych na Times Square ludzi. Północ wybiła a nowy rok właśnie się rozpoczął. Niektórzy rzucili się sobie w objęcia, obdarowując się nawzajem pocałunkami i uściskami, jedni klaskali, drudzy skakali z radości. Następnie tysiące różnokolorowych fajerwerków rozbłysło nad niebem otaczającym Nowy Jork, wzbudzając zachwyt w każdym, kto mógł być tego świadkiem i podziwiać to spektakularne wydarzenie na żywo.
Luke nie zastanawiając się dłużej, zbliżył się do Ann i mocno ją przytulił. Dziewczyna od razu odwzajemniła jego gest, oplatając dłońmi jego szyję. Jego ręce spoczęły na jej plecach, delikatnie je gładząc. Uwielbiał być blisko niej.
- Szczęśliwego Nowego Roku, Luke – szepnęła mu do ucha.

- Nawzajem, Ann – chłopak odparł, wciąż nie wypuszczając jej ze swoich objęć.

______________________


czemu mam wrażenie, że coraz mniej osób to czyta? :(
kolejne rozdziały mogą pojawić się z opóźnieniem, bo listopad zapowiada się naprawdę ciężko, więc nie wiem jak to będzie. 

Luke+Ann= Lann? ( nie wiem jak inaczej wymyślić wspólne imię haha) 
no więc, shippujecie ich? :D

WAŻNE!!
zaczęłam pisać nowe ff, tym razem o Calumie i dodałam już prolog więc chciałam was serdecznie na nie zaprosić ---> GOOD MEETS EVIL

piszcie pod hashtagiem na twitterze: 
#AmnesiaFF #AmnesiaFF #AmnesiaFF


20 komentarzy:

  1. Superrrr !!!! Jeju Lann .. Pieknie :))) mam nadzieję ze będzie coraz lepiej i wszystko się jakoś ułoży:) ale watpie żeby bylo tak cały czas bo to przecież ff i musi być raz pod górkę . :)) weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie jak zawsze! Lann to tak pięknie brzmi. I co ja mogę jeszcze napisać? Po raz kolejny się wzruszyłam i cóż mam nadzieję,że wszystko się między Nimi ułoży. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję że ułoży im się nawet jeśli pamięć Ann nie powróci :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Shippujemy, shippujemy ;-) Świetny rozdział! Mam nadzieję, że Ann ponownie poczuje coś do Luke'a <3
    ~A.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju, chciałabym żeby między nimi się ułożyło. Oni tak do siebie pasują

    OdpowiedzUsuń
  6. jejuu <3 a co do ff o Calumie, to już czytałam wcześniej i czekam na nowy rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham to FF, sprawdzam codziennie i poleciłam już sporej grupce znajomych (nie spotkałam się z żadnym negatywnym komentarzem na temat twojego ff). Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Ps. Powodzenia w nauce ��

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny <3 czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Moje przypuszczenia! Łezka kręci się w oku :D

    Jest świetnie, Ann zaczyna w końcu nabierać trochę dystansu i nie rani Luke'a. Ouuh, cieszę się!

    OdpowiedzUsuń
  10. Duzo osób to czyta, to ff jest wspaniale, poleciłam je nawet koleżankom :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Awww rozdział jest słodki jeden z moich ulubionych odkąd Ann straciła pamięć... Cały czas mam wrażenie, że Ann jednak sobie coś nagle przypomni nieważne co ale poprostu coś. Nie mogę doczekać się nex + dużo osób to czyta, a jak coś to mogę pobromować je na tt (raz już tak zrobiłam xd) @SexyAssDr_Fluke

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham Lann XD
    Luke + Ann + One Direction= najlepszy rozdział ever!!! :D
    Uwielbiam i nie mogę doczekac się następnego ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezus, ale to cudowne. Przeczytałam dziś wszystkie rozdziały. Jestem cała zabeczana, ale wiesz co ? Kocham Cię ♥
    Pisz dalej xx
    Louise xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham to ff <3 zaczelam czytac 2 dni temu i stwierdzam ze jest mega <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Omg, świetne ❤ kiedy dodasz 19 rozdział?? Nie mogę się doczekać ��

    OdpowiedzUsuń