niedziela, 6 września 2015

Rozdział 30


Dzień wyjazdu Ann był czymś, czego wszyscy naprawdę się obawiali i mimo tego, że nikt tego nie chciał, czasu niestety nie dało się zatrzymać i moment ten prędzej czy później musiał nadejść. Przez ostatni tydzień Luke starał się spędzać z nią tak dużo czasu, jak tylko było to możliwe. Wziął sobie nawet kilka dni urlopu, by nie stracić ani jednej godziny, którą mógł poświęcić dla niej. Przez te siedem dni stali się niemal nierozłączni, próbując nacieszyć się ostatnimi, wspólnymi momentami, które im pozostały. Ann wybaczyła mu wszystkie złe czyny, których się dopuścił, nie chcąc, by między nimi kiedykolwiek doszło jeszcze do jakiś poważnych kłótni. Chcieli rozstać się w pokoju, by dalej móc utrzymywać kontakt przez rozmowy telefoniczne czy video chat. Oboje wiedzieli, że będzie to niezwykle trudne i jeśli któreś z nich przestanie się starać, łącząca ich więź z czasem przepadnie, a ich przyjaźń się skończy, kiedy powoli zaczną o sobie zapominać. Nie chcieli, by tak się stało, więc przyrzekli sobie, że będą robić wszystko co w ich mocy, by zachować tę relację jeszcze przez długie lata.
Samolot, którym Ann wraz z rodzicami miała polecieć do Londynu, miał zaplanowany start o godzinie trzynastej. Luke spotkał się wraz z Ashtonem, Calumem i Michael wcześnie rano, by jechać na lotnisko, gdzie wszyscy umówieni byli z Ann kilka godzin przed jej odlotem. Chcieli mieć dużo czasu, by każdy z osobna mógł na spokojnie się z nią pożegnać, gdyż nie wiadomo było, kiedy dziewczyna miała wrócić do Nowego Jorku. Biorąc pod uwagę to, że zamierzała zacząć w Londynie studia, na jej odwiedziny będą musieli czekać na pewno dłużej niż rok. Myśl ta przerażała Luke’a, który za wszelką cenę próbował o tym nie myśleć, gdyż nie był w stanie wyobrazić sobie tego, jak będzie wyglądało jego życie po jej wyjeździe. W ostatnim tygodniu, kiedy spędzali razem praktycznie każdą chwilę, uświadomił sobie, że Ann naprawdę była tą jedyną, po prostu była dla niego wszystkim. Łzy mimowolnie cisnęły mu się do oczu, ale robił wszystko, by je powstrzymać, nie chcąc pokazywać przy chłopakach swojej słabej strony, która nie mogła sobie z tą sytuacją poradzić. Było to dla niego naprawdę trudne i bolesne przeżycie. Czuł się podobnie jak wtedy, kiedy Ann leżała w śpiączce po wypadku, a on nie mógł zrobić nic, by jej pomóc. Tak też było tym razem; nie mógł jej zatrzymać, nie mógł sprawić, by z nim została. Nie zniósłby tego, że to przez niego porzuciła marzenia o rozpoczęciu nowego życia i pójściu na studia. Jej szczęście było dla niego ważniejsze niż jego własne. Musiał po prostu przyjąć do siebie, że tak musiało być, i że najwidoczniej taki los był im pisany.
Kiedy dojechali na lotnisko, od razu zaczęli szukać Ann i jej rodziców. Kiedy po kilku minutach dostrzegli ich, siedzących na jednej z ławek, od razu do nich podbiegli. Spojrzenie, którym dziewczyna obdarzyła Luke’a, kiedy on stanął naprzeciw niej, sprawiło, że jego serce pękło. Brązowe oczy, które tak bardzo kochał przepełnione były wielkim bólem i smutkiem, a on nie mógł nic na to poradzić. Podszedł więc do niej i mocno ją przytulił, następnie delikatnie i czule całując. Kiedy wypuścił ją ze swoich objęć, z nadmiaru emocji zajął miejsce na ławce, a  Ann od razu usiadła na jego kolanach i mocno się w niego wtuliła.
- Będzie dobrze, obiecuję – szepnął jej do ucha tak, by nikt poza nią nie mógł go usłyszeć, po czym rękawem bluzy otarł pojedynczą łzę spływającą po jej zaróżowionym policzku.
Tak właśnie spędzili ostatnie kilka wspólnych godzin. Ashton próbował wszystkich rozśmieszać opowiadając jakieś zabawne historie z czasów kiedy jeszcze wszyscy byli w liceum, lecz pomimo tego atmosfera wciąż pozostawała zbyt ponura na żarty.
Kiedy wokół rozległ się dźwięk powiadomienia o zbliżającym się odlocie, wszyscy od razu spoważnieli. Ann wstała, chcąc móc pożegnać się każdym ze swoich najlepszych przyjaciół. Najpierw podeszła do Caluma. W tamtej chwili nie potrafiła już powstrzymać napływających do oczu łez i dała upust swoim emocjom, mocno tuląc bruneta i szepcząc mu do ucha miłe słowa, o tym, że na pewno niedługo znów się spotkają. Dalej przyszła kolej na Michaela. Ann wiedziała, że naprawdę będzie tęsknić za nim i za jego specyficznym poczuciem humoru czy za jego głupimi, lekkomyślnymi pomysłami i planami, w które zawsze ją wciągał. Następny był Ash. To z nim dziewczyna znała się najdłużej, dlatego pożegnanie go było dla niej niezwykle trudne. Kochała go jak własnego, starszego brata, którego nigdy nie miała. Zawsze mogła na niego liczyć, był dla niej wspaniałym przyjacielem, który nigdy jej nie zawodził i przychodził z pomocą nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Ktoś taki jak on to skarb, dlatego bała się, że w Londynie, leżącym kilka tysięcy kilometrów od Nowego Jorku, nie będzie miała do kogo zwracać się po dobre rady i pocieszenie w wielu problemach.
- Jesteś wspaniała, Annie, nie zapominaj o tym, na pewno sobie poradzisz i będziesz tam szczęśliwa – powiedział Ashton, wypuszczając brunetkę z objęć, a ona jedynie obdarzyła go smutnym, pełnym bólu spojrzeniem. Wtedy on też nie wytrzymał i uronił kilka łez, pokazując jak bardzo cierpiał z powodu jej wyjazdu.
Stojąc lekko na uboczu, Luke zaciskał ręce, bezustannie wpatrując się w podłogę. Z trudem to wszystko znosił i w pewnych chwilach miał wrażenie, że zaraz zemdleje. Nie chciał jej żegnać, nie chciał jej przytulać i całować po raz ostatni, nie potrafił tego zrobić. Chciał stamtąd uciec, lecz wiedział, że nie może tego zrobić. Przecież obiecali sobie, że będą utrzymywać kontakt, że nigdy o sobie nie zapomną, nawet jeśli będzie dzielić ich tak duża odległość.
Dziewczyna odchodząc od Ashtona, zerknęła na Luke’a. Przez kilka kolejnych, dłuższych momentów stali i po prostu się w siebie wpatrywali, nie mówiąc i nie robiąc nic poza tym. Dla obojgu było to naprawdę bolesne przeżycie. W końcu dziewczyna zrobiła pierwszy krok, podbiegając do niego i rzucając mu się w ramiona, wybuchając przy tym głośnym płaczem. On od razu mocno ją przytulił, gładząc delikatnie jej włosy. Po chwili uniósł dłonią jej podbródek tak, by spojrzeć jej prosto w oczy.
- Kocham cię, Ann – powiedział, po czym złożył na jej ustach krótki, lecz niezwykle czuły pocałunek, który ona odwzajemniła.
- Ja też cię kocham, Luke – odparła po chwili, nie przerywając nawiązanego z nim kontaktu wzrokowego. Następnie ponownie mocno się w niego wtuliła. To był ten moment, punkt kulminacyjny, w którym Luke nie mógł dłużej trzymać kumulujących się w nim emocji i również pozwolił łzom powoli spływać po jego policzkach. Nie obchodziło go to, że inni pomyślą, że jest słaby, że nie potrafi pogodzić się z prawdą. Tak właśnie było i nie zamierzał dłużej tego ukrywać. Żegnał się właśnie z dziewczyną, która była miłością jego życia, którą bezgranicznie kochał wiedząc, że nie było cienia szansy na to, że w przyszłości kiedykolwiek będą razem. Musiał porzucić wszystkie plany i marzenia i zaakceptować los, który był pisany temu związkowi.
- Ann, musimy już iść – odezwała się pani Hastings, kiedy wszyscy usłyszeli ponowne zawiadomienie o tym, że pasażerowie samolotu lecącego do Londynu, proszeni byli o wejście na pokład.  Dziewczyna jednak wciąż tkwiła w objęciach Luke’a, nie będąc w stanie go puścić. Nie potrafiła się z nim pożegnać, tak samo jak on nie potrafił pożegnać się z nią. W końcu jednak musiała to zrobić, gdyż inaczej przegapiłaby swój lot, który miał zapoczątkować nowy rozdział w jej życiu, rozdział, w którym nie było Luke’a.  Z trudem odsunęła się od niego, ostatni raz patrząc mu w oczy. On jedynie smutno się uśmiechnął, próbując dodać jej otuchy, choć sam również tego potrzebował.
Ann chwyciła swoją walizkę, po czym powoli zaczęła się oddalać. Luke stał cały czas w tym samym miejscu, nie spuszczając z niej wzroku nawet na ułamek sekundy. Ona najwyraźniej czując na sobie jego spojrzenie, odwróciła się, po czym puszczając ciągniętą za sobą walizkę, ponownie do niego podbiegła, całując go po raz ostatni.
- Nigdy nie przestanę cię kochać, obiecałem ci to i dotrzymam słowa – szepnął jej do ucha, kiedy po raz kolejny musiała go puścić i w końcu na dobre się pożegnać.
- Do zobaczenia, Luke – odpowiedziała, ocierając ostatnie łzy, następnie posłała mu lekki uśmiech i odeszła. Kilka chwil później już całkowicie zniknęła z jego pola widzenia. To koniec, wyjechała,  a on został sam.
Widząc stan, w jakim był Luke, Ash wraz z Calumem i Michaelem od razu się do niego zbliżyli i próbowali go pocieszać tym, że za kilka godzin Ann do niech zadzwoni kiedy wyląduje w Londynie, że dalej będą przyjaciółmi, że łączące ich uczucia nigdy nie ulegną zmianie. On jednak ledwo co słyszał wypowiadane przez nich słowa, ciągle beznamiętnie wpatrując się w przestrzeń. Do jego głowy zaczynały wracać wszystkie wspomnienia z ostatnich lat, które spędził razem z nią. Wciąż żałował, że ona już o tym nie pamiętała, że to przez niego straciła pamięć. Gdyby nie tamten wypadek, wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej. Niestety czasu nie dało się już cofnąć i co się stało, to się nie odstanie.
- Wracajmy do domu – powiedział w końcu Luke, po czym wraz z przyjaciółmi opuścił lotnisko i wrócił do swojego mieszkania na Brooklynie. Wszedł do środka, zamknął za sobą drzwi, po czym udał się do sypialni i od razu rzucił się na łóżko, na którym później leżał godzinami i rozmyślał nad wszystkim. Do głowy kilkakrotnie wpadał mu pomysł, że on również mógłby przeprowadzić się do Londynu, gdzie mógłby wieść szczęśliwe życie wraz ze swoją ukochaną. Jednak po dłuższym zastanowieniu odrzucał tę myśl wiedząc, że nie mógłby zostawić wszystkiego i tak po prostu wyjechać. Tutaj było jego miejsce, to tu się urodził i wychował, to tutaj miał rodzinę i przyjaciół, to tutaj miał pracę i mieszkanie. Nie mógł tego porzucić, dlatego postanowił po prostu żyć dalej. Wiedział, że pogodzenie się z jej wyjazdem zajmie mu dużo czasu, ale w końcu na pewno do tego przywyknie. Nie miał innego wyjścia, dlatego stwierdził, że właśnie takie rozwiązanie będzie najlepsze. Kochał ją, lecz najwidoczniej wspólna przyszłość nie była im pisana i jedyne co mógł zrobić to po prostu to zaakceptować.



3 komentarze:

  1. Popłakałam się ;"c ten fanfic jest tak wciągający *o* proszę szybko o next <3 nie mogę się doczekać <3 xx

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko ja plakalam ;cc chce dawaj next ! najlepsze opowiadanie jakie czytalam ! <33

    OdpowiedzUsuń
  3. W jeden dzień przeczytałam wszystkie rozdziały. <3
    To ff jest życiem. Nigdy nie czytałam tak cudownego ff. <3
    Mam nadzieję, że jeszcze coś dodasz. <3333

    OdpowiedzUsuń