Dzień wyjazdu Ann był czymś, czego wszyscy naprawdę się
obawiali i mimo tego, że nikt tego nie chciał, czasu niestety nie dało się
zatrzymać i moment ten prędzej czy później musiał nadejść. Przez ostatni
tydzień Luke starał się spędzać z nią tak dużo czasu, jak tylko było to możliwe.
Wziął sobie nawet kilka dni urlopu, by nie stracić ani jednej godziny, którą
mógł poświęcić dla niej. Przez te siedem dni stali się niemal nierozłączni,
próbując nacieszyć się ostatnimi, wspólnymi momentami, które im pozostały. Ann
wybaczyła mu wszystkie złe czyny, których się dopuścił, nie chcąc, by między
nimi kiedykolwiek doszło jeszcze do jakiś poważnych kłótni. Chcieli rozstać się
w pokoju, by dalej móc utrzymywać kontakt przez rozmowy telefoniczne czy video
chat. Oboje wiedzieli, że będzie to niezwykle trudne i jeśli któreś z nich
przestanie się starać, łącząca ich więź z czasem przepadnie, a ich przyjaźń się
skończy, kiedy powoli zaczną o sobie zapominać. Nie chcieli, by tak się stało,
więc przyrzekli sobie, że będą robić wszystko co w ich mocy, by zachować tę
relację jeszcze przez długie lata.
Samolot, którym Ann wraz z rodzicami miała polecieć do
Londynu, miał zaplanowany start o godzinie trzynastej. Luke spotkał się wraz z
Ashtonem, Calumem i Michael wcześnie rano, by jechać na lotnisko, gdzie wszyscy
umówieni byli z Ann kilka godzin przed jej odlotem. Chcieli mieć dużo czasu, by
każdy z osobna mógł na spokojnie się z nią pożegnać, gdyż nie wiadomo było,
kiedy dziewczyna miała wrócić do Nowego Jorku. Biorąc pod uwagę to, że
zamierzała zacząć w Londynie studia, na jej odwiedziny będą musieli czekać na
pewno dłużej niż rok. Myśl ta przerażała Luke’a, który za wszelką cenę próbował
o tym nie myśleć, gdyż nie był w stanie wyobrazić sobie tego, jak będzie
wyglądało jego życie po jej wyjeździe. W ostatnim tygodniu, kiedy spędzali
razem praktycznie każdą chwilę, uświadomił sobie, że Ann naprawdę była tą
jedyną, po prostu była dla niego wszystkim. Łzy mimowolnie cisnęły mu się do
oczu, ale robił wszystko, by je powstrzymać, nie chcąc pokazywać przy
chłopakach swojej słabej strony, która nie mogła sobie z tą sytuacją poradzić.
Było to dla niego naprawdę trudne i bolesne przeżycie. Czuł się podobnie jak
wtedy, kiedy Ann leżała w śpiączce po wypadku, a on nie mógł zrobić nic, by jej
pomóc. Tak też było tym razem; nie mógł jej zatrzymać, nie mógł sprawić, by z
nim została. Nie zniósłby tego, że to przez niego porzuciła marzenia o
rozpoczęciu nowego życia i pójściu na studia. Jej szczęście było dla niego
ważniejsze niż jego własne. Musiał po prostu przyjąć do siebie, że tak musiało
być, i że najwidoczniej taki los był im pisany.
Kiedy dojechali na lotnisko, od razu zaczęli szukać Ann i
jej rodziców. Kiedy po kilku minutach dostrzegli ich, siedzących na jednej z
ławek, od razu do nich podbiegli. Spojrzenie, którym dziewczyna obdarzyła Luke’a,
kiedy on stanął naprzeciw niej, sprawiło, że jego serce pękło. Brązowe oczy,
które tak bardzo kochał przepełnione były wielkim bólem i smutkiem, a on nie
mógł nic na to poradzić. Podszedł więc do niej i mocno ją przytulił, następnie
delikatnie i czule całując. Kiedy wypuścił ją ze swoich objęć, z nadmiaru
emocji zajął miejsce na ławce, a Ann od
razu usiadła na jego kolanach i mocno się w niego wtuliła.
- Będzie dobrze, obiecuję – szepnął jej do ucha tak, by nikt
poza nią nie mógł go usłyszeć, po czym rękawem bluzy otarł pojedynczą łzę
spływającą po jej zaróżowionym policzku.
Tak właśnie spędzili ostatnie kilka wspólnych godzin. Ashton
próbował wszystkich rozśmieszać opowiadając jakieś zabawne historie z czasów
kiedy jeszcze wszyscy byli w liceum, lecz pomimo tego atmosfera wciąż pozostawała
zbyt ponura na żarty.
Kiedy wokół rozległ się dźwięk powiadomienia o zbliżającym
się odlocie, wszyscy od razu spoważnieli. Ann wstała, chcąc móc pożegnać się
każdym ze swoich najlepszych przyjaciół. Najpierw podeszła do Caluma. W tamtej
chwili nie potrafiła już powstrzymać napływających do oczu łez i dała upust
swoim emocjom, mocno tuląc bruneta i szepcząc mu do ucha miłe słowa, o tym, że
na pewno niedługo znów się spotkają. Dalej przyszła kolej na Michaela. Ann
wiedziała, że naprawdę będzie tęsknić za nim i za jego specyficznym poczuciem
humoru czy za jego głupimi, lekkomyślnymi pomysłami i planami, w które zawsze
ją wciągał. Następny był Ash. To z nim dziewczyna znała się najdłużej, dlatego
pożegnanie go było dla niej niezwykle trudne. Kochała go jak własnego,
starszego brata, którego nigdy nie miała. Zawsze mogła na niego liczyć, był dla
niej wspaniałym przyjacielem, który nigdy jej nie zawodził i przychodził z
pomocą nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Ktoś taki jak on to skarb, dlatego
bała się, że w Londynie, leżącym kilka tysięcy kilometrów od Nowego Jorku, nie
będzie miała do kogo zwracać się po dobre rady i pocieszenie w wielu
problemach.
- Jesteś wspaniała, Annie, nie zapominaj o tym, na pewno
sobie poradzisz i będziesz tam szczęśliwa – powiedział Ashton, wypuszczając
brunetkę z objęć, a ona jedynie obdarzyła go smutnym, pełnym bólu spojrzeniem.
Wtedy on też nie wytrzymał i uronił kilka łez, pokazując jak bardzo cierpiał z
powodu jej wyjazdu.
Stojąc lekko na uboczu, Luke zaciskał ręce, bezustannie
wpatrując się w podłogę. Z trudem to wszystko znosił i w pewnych chwilach miał
wrażenie, że zaraz zemdleje. Nie chciał jej żegnać, nie chciał jej przytulać i
całować po raz ostatni, nie potrafił tego zrobić. Chciał stamtąd uciec, lecz
wiedział, że nie może tego zrobić. Przecież obiecali sobie, że będą utrzymywać
kontakt, że nigdy o sobie nie zapomną, nawet jeśli będzie dzielić ich tak duża
odległość.
Dziewczyna odchodząc od Ashtona, zerknęła na Luke’a. Przez kilka
kolejnych, dłuższych momentów stali i po prostu się w siebie wpatrywali, nie
mówiąc i nie robiąc nic poza tym. Dla obojgu było to naprawdę bolesne
przeżycie. W końcu dziewczyna zrobiła pierwszy krok, podbiegając do niego i
rzucając mu się w ramiona, wybuchając przy tym głośnym płaczem. On od razu
mocno ją przytulił, gładząc delikatnie jej włosy. Po chwili uniósł dłonią jej
podbródek tak, by spojrzeć jej prosto w oczy.
- Kocham cię, Ann – powiedział, po czym złożył na jej ustach
krótki, lecz niezwykle czuły pocałunek, który ona odwzajemniła.
- Ja też cię kocham, Luke – odparła po chwili, nie
przerywając nawiązanego z nim kontaktu wzrokowego. Następnie ponownie mocno się
w niego wtuliła. To był ten moment, punkt kulminacyjny, w którym Luke nie mógł
dłużej trzymać kumulujących się w nim emocji i również pozwolił łzom powoli
spływać po jego policzkach. Nie obchodziło go to, że inni pomyślą, że jest
słaby, że nie potrafi pogodzić się z prawdą. Tak właśnie było i nie zamierzał
dłużej tego ukrywać. Żegnał się właśnie z dziewczyną, która była miłością jego
życia, którą bezgranicznie kochał wiedząc, że nie było cienia szansy na to, że
w przyszłości kiedykolwiek będą razem. Musiał porzucić wszystkie plany i
marzenia i zaakceptować los, który był pisany temu związkowi.
- Ann, musimy już iść – odezwała się pani Hastings, kiedy
wszyscy usłyszeli ponowne zawiadomienie o tym, że pasażerowie samolotu lecącego
do Londynu, proszeni byli o wejście na pokład.
Dziewczyna jednak wciąż tkwiła w objęciach Luke’a, nie będąc w stanie go
puścić. Nie potrafiła się z nim pożegnać, tak samo jak on nie potrafił pożegnać
się z nią. W końcu jednak musiała to zrobić, gdyż inaczej przegapiłaby swój
lot, który miał zapoczątkować nowy rozdział w jej życiu, rozdział, w którym nie
było Luke’a. Z trudem odsunęła się od
niego, ostatni raz patrząc mu w oczy. On jedynie smutno się uśmiechnął,
próbując dodać jej otuchy, choć sam również tego potrzebował.
Ann chwyciła swoją walizkę, po czym powoli zaczęła się
oddalać. Luke stał cały czas w tym samym miejscu, nie spuszczając z niej wzroku
nawet na ułamek sekundy. Ona najwyraźniej czując na sobie jego spojrzenie,
odwróciła się, po czym puszczając ciągniętą za sobą walizkę, ponownie do niego podbiegła,
całując go po raz ostatni.
- Nigdy nie przestanę cię kochać, obiecałem ci to i
dotrzymam słowa – szepnął jej do ucha, kiedy po raz kolejny musiała go puścić i
w końcu na dobre się pożegnać.
- Do zobaczenia, Luke – odpowiedziała, ocierając ostatnie
łzy, następnie posłała mu lekki uśmiech i odeszła. Kilka chwil później już
całkowicie zniknęła z jego pola widzenia. To koniec, wyjechała, a on został sam.
Widząc stan, w jakim był Luke, Ash wraz z Calumem i
Michaelem od razu się do niego zbliżyli i próbowali go pocieszać tym, że za
kilka godzin Ann do niech zadzwoni kiedy wyląduje w Londynie, że dalej będą
przyjaciółmi, że łączące ich uczucia nigdy nie ulegną zmianie. On jednak ledwo
co słyszał wypowiadane przez nich słowa, ciągle beznamiętnie wpatrując się w
przestrzeń. Do jego głowy zaczynały wracać wszystkie wspomnienia z ostatnich lat,
które spędził razem z nią. Wciąż żałował, że ona już o tym nie pamiętała, że to
przez niego straciła pamięć. Gdyby nie tamten wypadek, wszystko mogłoby
potoczyć się zupełnie inaczej. Niestety czasu nie dało się już cofnąć i co się
stało, to się nie odstanie.
- Wracajmy do domu – powiedział w końcu Luke, po czym wraz z
przyjaciółmi opuścił lotnisko i wrócił do swojego mieszkania na Brooklynie.
Wszedł do środka, zamknął za sobą drzwi, po czym udał się do sypialni i od razu
rzucił się na łóżko, na którym później leżał godzinami i rozmyślał nad
wszystkim. Do głowy kilkakrotnie wpadał mu pomysł, że on również mógłby
przeprowadzić się do Londynu, gdzie mógłby wieść szczęśliwe życie wraz ze swoją
ukochaną. Jednak po dłuższym zastanowieniu odrzucał tę myśl wiedząc, że nie
mógłby zostawić wszystkiego i tak po prostu wyjechać. Tutaj było jego miejsce,
to tu się urodził i wychował, to tutaj miał rodzinę i przyjaciół, to tutaj miał
pracę i mieszkanie. Nie mógł tego porzucić, dlatego postanowił po prostu żyć
dalej. Wiedział, że pogodzenie się z jej wyjazdem zajmie mu dużo czasu, ale w
końcu na pewno do tego przywyknie. Nie miał innego wyjścia, dlatego stwierdził,
że właśnie takie rozwiązanie będzie najlepsze. Kochał ją, lecz najwidoczniej
wspólna przyszłość nie była im pisana i jedyne co mógł zrobić to po prostu to
zaakceptować.
Popłakałam się ;"c ten fanfic jest tak wciągający *o* proszę szybko o next <3 nie mogę się doczekać <3 xx
OdpowiedzUsuńO matko ja plakalam ;cc chce dawaj next ! najlepsze opowiadanie jakie czytalam ! <33
OdpowiedzUsuńW jeden dzień przeczytałam wszystkie rozdziały. <3
OdpowiedzUsuńTo ff jest życiem. Nigdy nie czytałam tak cudownego ff. <3
Mam nadzieję, że jeszcze coś dodasz. <3333